Moje "piękne" nóżki. |
Wczoraj zachowałam się karygodnie przy Wojtku i Aldonie. Widziałam ich miny, wyobrażałam sobie ich myśli. Wiedziałam, że to się źle skończy, mogłam zostać i z nimi nie iść... A potem w domu... znowu. Znowu ten cholerny napad histerii, znowu te chaotyczne rzucanie się na wszystkie strony, znowu te okropne dreszcze, znowu płacz, drapanie, cięcie...
Mam wrażenie, że siedzi we mnie druga osoba i kieruje mną w tych żałosnych momentach. Uczucie braku własnej woli, robię wszystko tak, jakby ktoś mną kierował... Chcę skończyć, duszę w sobie krzyk, w myślach szarpię się z tą "DRUGĄ JA". Ale wygrywam dopiero po wszystkim, kiedyś już to najgorsze się stało... Nienawidzę tego.
Kobiece nóżki nie zasługują na taki los :(
OdpowiedzUsuń