poniedziałek, 6 lutego 2012

Ruszyłam się z domu.

    W końcu dzisiaj postanowiłam ruszyć się z domu, do Wezki. Było świetnie. Z resztą, nie mogło być inaczej. Mam mnóstwo ładnych zdjęć, z czego ogromnie się cieszę. Jestem trochę zmęczona, jednak kilkogodzinne latanie z aparatem po pokoju się opłaciło.
    Jeśli chodzi o moje samopoczucie - jest już lepiej. Żyletki leżą nieużywane już od ponad tygodnia, może dwóch, więc jestem z siebie dumna. Miewam jeszcze napady histerii, ale bardzo rzadko. Czasem nadchodzą momenty, w których męczą mnie wyrzuty sumienia, wspomnienia i płacz. Ale to szybko mija. Na szczęście, bo wiadomo, że w takim stanie jestem zdolna do różnych rzeczy. Mama mówiła, że mam dzisiaj nie siedzieć do nocy przy komputerze i przed 00:00 położyć się spać... Chyba jednak posiedzę dłużej, nie zasnę o tej porze.
    Muszę jeszcze posprzątać ciuchy z łóżka i ogarnąć ten bałagan na biurku. Potem poprzerabiam zdjęcia, w końcu tak lubię to robić. ;)

Dobranoc!

Moja mordka. Strasznie dziecinna.

2 komentarze:

  1. Dziecinna? Ja tam nie wiem, czy dziecinna. Na pewno bardzo ładna :).

    Oj, nawet nie wiesz, jak bardzo życzę Ci, żeby te żyletki pokryła gruba warstwa kurzu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pochwalam,pochwalam ;] A zdjęcie masz śliczne,twoja twarz nie jest dziecinna. Trzymaj się i oby tak dalej ;) Agnieszka.

    OdpowiedzUsuń