Taką przyjaciółką w tamtym momencie wydawała mi się Alice, srebrna żyletka.
Rozcięłam kawałeczek skóry na ręce, przy pomocy Alice. Kąciki moich ust powili uniosły się do góry na widok mikroskopowych kropelek krwi. Alice też zdawała się uśmiechać. Wydawało mi się, że leżąca gdzieś dalej Diana jest zazdrosna i popłakuje cicho. "Wybacz, kochanie. Jesteś zbyt tępa...", pomyślałam. Kolejne cięcie, kolejne kropelki krwi. Zaczynam płakać i osuwam się na podłogę. Nikt nawet nie podejrzewa, że leżę sama (w zasadzie to nie, bo leży ze mną Alice i Diana) na łazienkowej podłodze, że po moich policzkach płyną słone łzy, podobnie jak malutka stróżka krwi spływa po mojej ręce. Zaczynam zlizywać krew. Pyszna. Delikatny, metaliczny smak, jakby lekko słodkawa. Mmmm...
Słyszę głosy, ktoś się zbliża. Koniec tej komedio-dramatycznej sceny. Spuszczam rękawy swetra, ocieram łzy, biorę głęboki oddech. Spuszczam wodę w ubikacji, dla pozorów. Wychodzę ze sztucznym uśmiechem i... jakoś żyję dalej, ukrywając moją tajemnicę pod rękawem swetra.
Moja tajemnica skrywa się pod sznurówką i dżinsami. Mała, czerwona, metaliczna tajemnica. Jej cień pozostanie z nami na długo. No one sees.
OdpowiedzUsuńTo złe, ale uzależnia. I serce krzyczy, bo usta muszą milczeć.
Też mam imię, ale tylko dla jednej ; D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńI na prawde nie masz niczego co powoduje u ciebie wyrzuty sumienia że ludzie o ciebie sie martwią ? Bo pewnie martwią.
OdpowiedzUsuńKażdy ma sekret.
OdpowiedzUsuńCzy ktokolwiek ze szkoły wie, co mam pod długim rękawem.
Krew daje szczęście.