poniedziałek, 2 stycznia 2012

Nadal walczę.

    Pierwszy dzień szkoły w nowy rok całkiem udany, jeśli chodzi o naukę. Dostałam 4 z historii, 6 z polskiego i także 6 z zajęć artystycznych. Jestem z siebie zadowolona. Pod względem, hmm... towarzyskim - nieco gorzej.
    
    Przecież obiecałam sobie, że już nie będę tego robić... dziś w nocy znów to zrobiłam. Tak, znów. Wiem, wiem... przecież obiecałam sobie i przyjaciołom! Jak widać, nie jestem ufna. Bynajmniej nie mam tej zasranej, silnej woli. Ale walczę z tym... powoli walczę.
    Nie wiedziałam, że to aż tak uzależnia... To jest jak narkotyki, alkohol, papierosy... tylko uzależnia w szybszym tempie. Jestem załamana...

2 komentarze:

  1. Doskonale wiem o czym mówisz...mam to samo. Tyle razy obiecywałam, zmuszałam się do wytrzymania...nagle jeden błąd i wszystko nad czym pracowałam runęło. Trudno jest przestać. Bardzo trudno. Lecz zawsze trzeba walczyć i się starać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego taki wiek musi być taki popieprzony? Cały czas z czymś trzeba walczyć, coś udawadniać, ale po co ? By przeżyć ? By wieść nędzne życie kierowane potrzebą kasy? Zero radości, zero wolności, nie mowiąc już o miłości. Do kitu. Więc po co to wszystko ???

    OdpowiedzUsuń