poniedziałek, 30 stycznia 2012

Nie mam siły na pisanie moich chorych refleksji. Nawet nie potrafię wynaleźć tematu. A więc dzisiaj tylko krótki opis minionego dnia.
Byłam w mieście z dziewczynami na zakupach. W zasadzie jeśli chodzi o ciuchy to nic nie kupiłam. Dużo wydałam na samo jedzenie, jak to ja. Dużo pieniędzy udałam na kosmetyki. Chyba jeszcze nigdy nie wydałam tyle na raz za głupie malowidła. W empiku znalazłam cudowną książkę, może sobie kupię na następny raz. Jestem okropnie zmęczona.


Stare zdjęcie przywołujące ten beztroski i piękny czas...

sobota, 28 stycznia 2012

28 I 2012

    Życie leci dalej, już ferie. Potem drugi semestr. Już minęło pół roku! Olaboga, jak to przeleciało.
    Myślałam, że przez te cholerne ACTA przestanę pisać bloga, ale jak widać cała ta sprawa nie działa, bo w internecie chyba wszystko okej, tak jak było wcześniej. Dzięki Bogu.
    Rodzice i młodszy brat na hucznej imprezie urodzinowej, starszy brat gdzieś sobie poszedł, babcia śpi, siostra ze swoim chłopakiem migdalą się u siebie w pokoju. Wieczór jest mój! :)
    Nie mam pojęcia, o czym pisać... no cóż. Notka powoli będzie dobiegać końca.

    Na koniec chciałabym serdecznie podziękować wszystkim czytelnikom. Czuję, że te wszystkie moje wypociny jednak nie idą na marne. 

    Za szczególne wsparcie dziękuję Agnieszce i Łuksiowi. Pozdrawiam Was serdecznie, moi kochani!


Kawałek mojej grzywy.

środa, 25 stycznia 2012

Wszystko toczy się dalej.

    Dzisiejsze przeżycie jeszcze bardziej poplątało moje chore myśli, jednak jest to przeżycie dość pozytywne... choć nie do końca. Problemy leżące po mojej stronie blokują to wszystko, ON nie jest niczemu winien... Bardzo Go doceniam za Jego starania, że w ogóle odważył się na ten czyn. Ale musiałam odmówić. Mimo wszystko okoliczności nie pozwalały mi na inną odpowiedź. Tylko czas jest tutaj najlepszym rozwiązaniem.
 
    Dzisiaj prawie cały czas się "śmiałam", pedagog jest zachwycona. Bynajmniej już nie muszę z nią rozmawiać na TEN temat... Doceniam jej starania, w końcu jest pedagogiem, ale bez przesady.


poniedziałek, 23 stycznia 2012

Upadła księżniczka

Upadła, niedoszła księżniczka w cieniu rzuconych na nią chaotycznych słów, wyjadająca własne wnętrzności... oto, co o sobie powiem.


Nie mam do siebie sił...

sobota, 21 stycznia 2012

Jesteśmy tylko ludźmi.

    Czy jestem wredną, głupią egoistką? Czy może jestem nadal tą sympatyczną, wiecznie wesołą i starającą się wszystkim dogodzić dziewczyną, którą tak długo udawałam? W pewnym sensie jestem i tą, i tą. Tą pierwszą jestem z natury. Zawsze byłam inna, nie starałam się nigdy nikomu dogadzać. Z czasem, pragnąc cieszyć się większą popularnością i szacunkiem, starałam się usatysfakcjonować, schlebiać wszystkim, choćby na swoją niekorzyść. Przez ostatnio wydarzenia postanowiłam zdjąć tą maskę. Co z tego, że nadal starałam się pomagać wszystkim dookoła, skoro w moją stronę padły tak chaotyczne i raniące słowa, myśli i czyny? Nic z tego, po prostu się załamałam i zrobiłam parę okrutnych, głupich rzeczy, na jakie wcześniej nigdy się nie odważyłam.
    Przekonałam się, że ludzie nigdy nie będą w stosunku do mnie całkiem lojalni, nawet, jeśli ja będę taka wobec nich. Prędzej czy później okażą swoją "wdzięczność".
    Nie chcę już też udawać idealnej i starać się taką być. W przeciwności - za jeden mały błąd obarczać będą mnie pretensjami. A ja będę ponosić poczucie winy i karać się za jeden, głupi błąd, który nie jest pierwszy i nie ostatni. I przecież każdy człowiek popełnia błędy, większe i mniej, i nie można go skazywać na wieczne potępienie, jeżeli takową omyłkę wyrządzi... 

Jesteśmy tylko ludźmi.


    Nie chcę tymi słowami się wybraniać, nie chcę robić z siebie ofiary. Po prostu chcę zwrócić uwagę na bardzo istotną sprawę, która została przytoczona powyżej. Nie dotyczy to tylko mnie, ale wszystkich ludzi.

piątek, 20 stycznia 2012

Kłamstwa, problemy, pretensje...

    Ojej! Obserwatorów ciągle przybywa. Jest ich aż jedenastu! :o To i tak dla mnie ogromne zaskoczenie.


    Z dnia na dzień wiem coraz mniej. Nadmiar problemów, kłamstw, obowiązków... to wszystko mnie przygniata. Nie tnę się już. Jak na razie mam przewagę w tej walce. Tabletki nasenne też spoczywają sobie spokojnie na dnie szafki, pod książkami. Tylko czasem biorę jedną, lub dwie wieczorem, bo problemy ze snem też ostatnio miewam.
    Znajomi i przyjaciele mają do mnie pretensje za moją zmianę. Twierdzą, że udaję inną osobą, kiedy to tak na prawdę już nie udaję na siłę szczęśliwej. Po prostu żyję sobie po swojemu, nareszcie. Być może nie jest kolorowo, być może teraz też nie jestem do końca szczęśliwa, ale bynajmniej już nie pozuję...


wtorek, 17 stycznia 2012

To już za mną.

    Mam za sobą dzisiaj dwie poważne rozmowy. Jedna w sumie nie była do końca rozmową i nie była tak żenująca, jak ta druga. Ale cóż. Wybrnęłam z tego, mam to za sobą... W końcu myślę, że to już koniec. Będę jeszcze długo się po tym zbierać, ale mam nadzieję, że już nikt z NAS nie będzie do tego wracał...
    Poza tym mam w miarę dobry humor. Tylko masę nauki. To jest przygnębiające... na samą myśl mam ochotę rzucić szkołę. Ale muszę się przyzwyczajać, z czasem będzie coraz trudniej.
    Okej. Wyłączam komputer. Mam zamiar zrobić jeszcze zadanie z matematyki i poczytać nowo wypożyczoną książkę Tolkiena - Silmarillion. Ktoś może czytał? Jakie są Wasze opinie?


Na deser ciekawe zdjęcie kawałka moich "cudownych" ud i wspaniałej (tu nie ma ironii) grzywki.



poniedziałek, 16 stycznia 2012

Jeszcze żyję...

    Poniedziałek. Pierwszy dzień tygodnia. Uznaję za niezbyt udany, aczkolwiek pod pewnym względem nie najgorszy.
    Dobija mnie wszystko wokół. A najbardziej moja klasa. Głównie chłopcy. Nie mogę pojąć, kto wymyślił wiek dojrzewania i typowe zachowanie w tymże wieku?! Chyba urodziłam się nie w tej epoce, co trzeba...
    Nikt się chyba już mną nie obchodzi. Wyszłam sobie z lekcji cała nabuzowana, a pani nawet nie zauważyła. To, że jeszcze żyję zawdzięczam Andżelice, Wojtkowi, Pawłowi, Paulinie, Aldonie, Edycie i kilku innym osobą.
    Żyletka już w zasadzie mnie nie pociąga. Nie daje mi tej... satysfakcji? Kupiłam dzisiaj jakieś pigułki nasenne, ale chyba jutro je wyrzucę...

sobota, 14 stycznia 2012

Live again.

    Rano zrobiłam zadanie z geografii. Po południu poszłam do kościoła z Wojtkiem. Byłoby bardzo fajnie, gdyby nie jeden smutny fakt, a raczej to, kogo po drodze spotkałam...
    Teraz siedzę, płaczę, lamentuję nad swoim życiem, mam dość. Już miałam żyletkę w ręce ale się powstrzymałam. Na szczęście.

Chcę zacząć żyć od nowa.

czwartek, 12 stycznia 2012

Dobry dzień i wieczne pożegnanie.

    Ostatnio coraz częściej miewam dni, które uznaję za bardzo dobre. Na przykład dzisiaj. Jestem zadowolona z biegu wydarzeń. Wstałam sobie spokojnie o 8:00, poszłam na drugą lekcję. Wychowanie do życia w rodzinie z podziałem na grupy. Było nas tylko 6 dziewczyn na lekcji. Było cicho i spokojnie - pięknie. I ciekawie się z nauczycielką rozmawiało. Potem angielski. Otrzymałam ocenę w postaci 5 za opis zdjęcia. Zaraz potem zasiadłam do pisania rozprawki na j. polski, bo zapomniałam zrobić tego w domu. Niemiecki jako tako zleciał, zrobiłam na nim zadanie domowe z matematyki, bo dzień wcześniej nie miałach ochoty. Na matematyce świetnie, pierwszy raz od dawien dawna. Rozumiałam cały temat! Na polskim dostałam ocenę celującą za moją rozprawkę napisaną "na kolanie" dwie godziny wcześniej. Geografia zleciała w miarę szybko, nieźle. Potem dwie lekcje WFu. Pierwsza przeciętna, ale druga? Cudowna, całą godzinę się śmiałam. Nie wiem, dlaczego. A reszta klasy ciągnęła pompę ze mnie.
    Dowiedziałam się dzisiaj także czegoś niezbyt radosnego. Czegoś jakby smutnego, dziwnego... nie wiem, jak to nazwać. Ale co to było? To już zachowam dla siebie. Wybaczcie.

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Bandaże

Bandaże przywołują więcej uwagi, ale bynajmniej zasłaniają to, co jest pod nimi.

Motylek. x3



niedziela, 8 stycznia 2012

Krew jest taka ciepła i słodka. Smaczna.

Znów to zrobiłam...  Wczoraj, wieczorem. 
To było silniejsze ode mnie. Z rozpaczy zaczęłam szukać żyletek, a gdy znalazłam, po prostu to zrobiłam. Widok krwi uświadomił mnie, co robię. To dziwne, ale też mnie usatysfakcjonował. Uzależniłam się. Krew jest taka ciepła i słodka. Smaczna...



czwartek, 5 stycznia 2012

5 dzień nowego roku

    Nowy rok trwa. Nie narzekam, jest dobrze, choć nie najlepiej.
    Dzisiaj strasznie wiało. Jak szłam do szkoły to prawie się przewróciłam. I oczywiście cała grzywa rozwalona... Historia, angielski i niemiecki jakoś zleciały. Na matematyce dostałam 5 z zadania domowego i 5 z odpowiedzi. Świętujmy! Polski i geografia też w miarę. Z dwóch wf byłam zwolniona, bo szłam na próbę przedstawienia charytatywnego. Potem, w końcu o 16:00 powlokłam się do domu z Dominikiem. Po drodze spotkaliśmy Wojtka ze swoim psem i odprowadził mnie do domu. Tam zastałam kuzynkę ze swoim dzieckiem - Filipkiem. Posiedziałam trochę z nimi, zjadłam obiad, a potem poszłam do siebie.
   Jutro wolne, bardzo fajnie. Treningu też nie ma, więc jestem troszkę zawiedziona. No, ale bynajmniej nie muszę iść do szkoły.


A Wam jak mija początek roku?






Ostatnio strasznie spodobała mi się ta piosenka, 
a fragment 2:50-3:05 wielbię i za każdym razem chce mi się przy nim płakać...




poniedziałek, 2 stycznia 2012

Nadal walczę.

    Pierwszy dzień szkoły w nowy rok całkiem udany, jeśli chodzi o naukę. Dostałam 4 z historii, 6 z polskiego i także 6 z zajęć artystycznych. Jestem z siebie zadowolona. Pod względem, hmm... towarzyskim - nieco gorzej.
    
    Przecież obiecałam sobie, że już nie będę tego robić... dziś w nocy znów to zrobiłam. Tak, znów. Wiem, wiem... przecież obiecałam sobie i przyjaciołom! Jak widać, nie jestem ufna. Bynajmniej nie mam tej zasranej, silnej woli. Ale walczę z tym... powoli walczę.
    Nie wiedziałam, że to aż tak uzależnia... To jest jak narkotyki, alkohol, papierosy... tylko uzależnia w szybszym tempie. Jestem załamana...